Jak i dlaczego warto pomagać? Odpowiedź na pytanie „dlaczego?” jest dosyć prosta — ponieważ pomoc zawsze działa w dwie strony. Gdy czynimy coś dla drugiej osoby, sprawiamy jej jednocześnie radość. Radość ta wraca również do nas. To właśnie takie podekscytowanie, a nawet wzruszenie, czują m.in. osoby współpracujące ze Szlachetną Paczką. Więcej o emocjach oraz pracy Szlachetnej Paczki „od kuchni” opowiedziała Pani Aldona Majchrzak – wolontariuszka, koordynatorka regionalna oraz specjalistka ds. wdrożeń.
Na czym polega Wasza praca – praca Szlachetnej Paczki?
Wolontariusze Szlachetnej Paczki tak naprawdę działają przez prawie cały rok. Najpierw dostajemy zgłoszenie o rodzinach, które mają być odwiedzone, z którymi mamy porozmawiać. Następnie sprawdzamy, czy ta pomoc rzeczywiście jest im potrzebna. Tak jak wspomniałam, odwiedzamy później te rodziny, rozmawiamy z nimi, wpisujemy wszystko do systemu. Robimy opisy tych rodzin tak, aby w dniu otwarcia bazy, darczyńcy mogli przejrzeć sobie historie tych rodzin i wybrać tę, której chcą pomóc. Później jak darczyńca wybierze już taką rodzinę, to kontaktujemy się z tym nim jako wolontariusze. Jesteśmy właśnie takim pośrednikiem między darczyńcą a rodziną. Tak naprawdę wielokrotnie darczyńca nigdy nie pozna rodziny i to wolontariusz informuje, co dana rodzina potrzebuje. Jest takim łącznikiem między darczyńcą a rodziną.
Następnie jest „weekend cudów”, który już zbliża się wielkimi krokami, czyli dziesiąty i jedenasty grudnia. Darczyńcy przyjeżdżają do naszych magazynów, zbieramy od nich paczki i z tymi paczkami jedziemy do rodzin. Oczywiście opisujemy później darczyńcy reakcję rodziny na otwarcie tych paczek. Przez kolejne miesiące spotykamy się z tymi rodzinami, dzwonimy, rozmawiamy i pytamy, czy ta pomoc miała sens i czy rzeczywiście ta rodzina dzięki pomocy i wsparciu jakoś lepiej sobie radzi.
Jak to wygląda od strony formalnej? Czy rodziny same się zgłaszają do Szlachetnej Paczki czy to Wy szukacie tych w potrzebie?
Najpiękniejsze jest właśnie w Szlachetnej Paczce moim zdaniem to, że rodziny nie mogą zgłosić się same. Czyli nie ma wołania o pomoc. Rodziny w Szlachetnej Paczce są zgłaszane przez kogoś. Albo zgłaszają je szkoły, albo przedszkola, albo znajomi, sąsiedzi. Gdzieś, gdzie ludzie zobaczą, że komuś należy się pomoc, bo ta rodzina radziła sobie świetnie do tej pory, ale stało się coś, co nagle spowodowało, że świat tej rodziny się trochę załamał. Często są to jakieś bardzo mocne choroby, śmierć jakiegoś członka rodziny. To jest utrata pracy z różnych przyczyn niezależnych często od członka tej rodziny. Więc właśnie takich rodzin szukamy, ale te rodziny nie zgłaszają się do nas same. Zawsze ktoś musi zauważyć, że tej rodzinie warto pomóc i chciałby tę rodzinę zgłosić. Chodzi o to, by ktoś zobaczył, ktoś porozmawiał i wsparł również materialnie.
Ta rodzina jednak o tym wie, czyli musi ona to w jakiś sposób zaakceptować?
Tak, rodzina musi wyrazić zgodę. Ktoś, kto chce zgłosić taką rodzinę, rozmawia z nią. Pyta czy może zgłosić jej udział w Szlachetnej Paczce i czy mogą do niej dotrzeć wolontariusze. Jeżeli taką zgodę mamy (oczywiście za potwierdzeniem dopiero umawiamy się z rodziną), odwiedzamy ją i rozmawiamy. Nic nie robimy też na siłę. Bardzo często trudno jest poprosić o pomoc i zaprosić tych obcych ludzi i opowiedzieć im swoją historię. Jednak, właśnie kiedy jest to przełamanie, to jest to chyba najpiękniejszy moment. Moment, kiedy rodzina się otworzyła przed nami, a my staliśmy się dla niej na tyle bliscy, że o tych swoich trudnościach byli w stanie nam opowiedzieć.
Z pewnością jest wiele takich zgłoszeń. Mogłaby Pani przybliżyć jaka jest ich skala i czy udaje Wam się spełnić potrzeby tych wszystkich zgłoszonych rodzin czy jednak jest ich na tyle dużo, że musicie wybierać?
W Wielkopolsce na tę chwilę mamy zgłoszonych 2000 rodzin, więc jest naprawdę bardzo dużo. W obecnej chwili 860 rodzin już ma swojego darczyńcę, czyli 860 cudownych osób postanowiło wybrać rodzinę, której chcą pomagać. Na tę chwilę w systemie, czyli na stronie Szlachetnej Paczki, można przeczytać historię jeszcze 160. rodzin w Wielkopolsce. Tych rodzin jeszcze troszeczkę dojdzie, ponieważ do piątku je odwiedzamy. Jeszcze dostajemy zgłoszenia o takich rodzinach, więc to pewnie ulegnie zmianie. Jednak to, co najważniejsze, to to, że 864 rodziny już ma zapewnionych tych swoich bohaterów. Paczkę, o czym pewnie większość wie, nie jest tworzona przez pojedyncze osoby. Darczyńcami są zazwyczaj grupy znajomych, firmy, jakieś instytucje i to jest właśnie najpiękniejsze, że to dobro jest mnożone.
Czyli podsumowując, Wy przyjmujecie każde zgłoszenie i wszystko zależy od ludzi, darczyńców, jaką rodzinę sobie wybiorą?
Właśnie. My przyjmujemy każdą rodzinę i każdą rodzinę, jeżeli jesteśmy w stanie, odwiedzimy. Nie każda rodzina zostanie włączona do Szlachetnej Paczki. Są różne kryteria, m.in. dochodowe, czyli to, czy rodzina na daną chwilę naprawdę finansowo potrzebuje wsparcia. Jest jeszcze bardzo ważne kryterium tak zwanej „mądrej pomocy”, czyli czy ta paczka cokolwiek zmieni w tej rodzinie. Bo nie chcemy, żeby to była taka pomoc materialna, która jest taką wyuczoną formą brania od życia. Rodziny, osoby, często są nauczone tego, że takie wsparcie otrzymują, bo im się należy. A tutaj właśnie chcemy pomagać osobom, nie którym „się należy” jak twierdzą, tylko tym, którzy tę paczkę potraktują jak motywator do tego, żeby sobie poradzić.
Chodzi o to, że w danej chwili mają taką potrzebę, bo coś się wydarzyło w ich życiu. Jednak ta paczka na tyle zbuduje w nich takie poczucie wartości, że ktoś docenił, ktoś zobaczył, że teraz potrzebuje wsparcia. Ktoś mnie zauważył, ktoś ze mną porozmawiał i ktoś chciał mi pomóc. Znalazł się darczyńca, który tylko przeczytał opis mojej historii i nie zna mnie, a mimo tego chce mi pomóc i wiem, że ja sobie dalej poradzę. I właśnie na tym polega Szlachetna Paczka, żeby motywować, a nie uczyć materialnego brania.
Przy takiej pracy na pewno jest potrzebnych wiele osób. Jaka jest przybliżona liczba wolontariuszy w Szlachetnej Paczce i czy każdy może nim zostać?
Jeżeli chodzi o wolontariuszy Szlachetnej Paczki, to rzeczywiście są ich setki. Wolontariuszem może zostać każda osoba pełnoletnia, która chce rzeczywiście pomagać, ma trochę wolnego czasu i może poodwiedzać te rodziny. Rodziny odwiedzamy w dwie osoby, więc gdzieś naprawdę tych spotkań się trochę wbrew pozorom nazbiera, szczególnie przed „weekendem cudów”. Mogą też być osoby niepełnoletnie od szesnastego roku życia, wtedy jeżdżą po prostu z osobą pełnoletnią.
W magazynie również w ten weekend cudów mamy super ekipę wolontariuszy i wspomagających takich magazynowych. To oni pomagają nam dźwigać te paczki i przewozić. Jakby nie patrzeć, rzeczywiście tych osób, oprócz wolontariuszy, musi być naprawdę dużo, żeby to funkcjonowało. Jeżeli są rejony, gdzie mamy po kilkadziesiąt takich paczek do wywiezienia w weekend, to potrzebujemy całą galę logistyki. Czyli osoby, które udostępnią nam pojazdy, które nam pomogą przetransportować to wszystko. Chyba właśnie to, że jest nas tak dużo, tym bardziej buduje to poczucie, że się należy do fajnej grupy ludzi. Ludzi, którzy mają podobne myśli, którzy w podobny sposób chcą pomagać. I to jeszcze bardziej motywuje i zachęca do tego, żeby co roku rzeczywiście móc podziałać i czekać na ten „weekend cudów”.
Trudno jest się dogadać na przykład z tymi osobami, które użyczają transportu czy jest to raczej stała ekipa?
Wydaje nam się, że każdy działa sobie w swoim zakresie i nie interesują ich dodatkowe rzeczy, które nie przynoszą jakichś materialnych korzyści. A to jest nieprawda [śmiech]. Jest tyle cudownych osób na świecie i blisko nas, które wystarczy zapytać i przedstawić im jak to wygląda i będą chcieli oddać swój czas, często właśnie jakieś materialne rzeczy czy pomóc przy finale. Ja wiem, że świat się składa z cudownych ludzi, na których można liczyć. Tylko czasami po prostu wystarczy ich poprosić o wsparcie.
Wiele osób z pewnością chciałoby zostać takim działaczem społecznym. W jaki sposób można stać się wolontariuszem Szlachetnej Paczki?
Wolontariusz Szlachetnej Paczki jest poszukiwany już mniej więcej od lata. To właśnie w tych okresach wakacyjnych można się śmiało zgłaszać do kolejnej edycji. Z takim wolontariuszem kontaktuje się później lider, rozmawia z nim, przedstawia, jak to wygląda. Następnie jest zapraszany na wdrożenie, czyli takie szkolenie. Wszystko jest na tyle fajnie skonstruowane, że taki wolontariusz, wbrew pozorom, ma bardzo dużą odpowiedzialność. Wchodzi do obcych ludzi, rozmawia z nimi. Często ma bardzo duży wpływ na ich życie. Decyduje czy takiej rodzinie pomóc, czy może lepiej na tę chwilę nie włączać jej do programu. Te całe takie zabezpieczenie, czyli szkolenie i te wdrożenia i pełna gama e-learningu, bardzo mocno moim zdaniem zabezpiecza psychicznie tego wolontariusza. Poradzi sobie w całym tym procesie i bez problemu pewnie przejdzie, porozmawia z rodzinami i będzie z tego czerpał też mnóstwo korzyści.
Jak wygląda taki proces od wyboru rodziny do wręczenia jej paczki? Kiedy te paczki w ogóle trafiają do rodzin?
Darczyńca wybiera rodzinę w systemie na podstawie krótkiego opisu. Tam nie ma możliwości spersonalizowania danej osoby. Zmieniamy, chociażby dane (jeśli chodzi o imiona), żeby nie było wiadomo od razu, o jaką rodzinę chodzi. Więc darczyńca wybiera sobie opis takiej rodziny i tam są takie trzy główne potrzeby i te trzy potrzeby darczyńca powinien spełnić. Dodatkowe potrzeby oczywiście może, aczkolwiek nie musi. Te trzy, które są wymienione razem z opisem, tak jak wspomniałam należy spełnić. W tym momencie, kiedy darczyńca kliknął „wybieram rodzinę” dostaje informację, w jaki sposób ma działać. Jak mają być przyszykowane paczki, żeby to miało też taką piękną formę, czyli jakoś fajnie zapakowane, w jakiś sposób je opisać. Czyli też dostaje takie zabezpieczenie w postaci informacji, żeby wiedział co dalej robić.
Kontaktuje się z nim wolontariusz, który jest opiekunem danej rodziny. Też nawiązuje z nim taką relację, że w razie jakichkolwiek pytań, śmiało może do wolontariusza zadzwonić. Wtedy on mu wszystko opowie, nie wiem, chociażby czasami o kolorze pościeli, o którym marzy dziecko. Bo i takie pytania od strony darczyńcy się zdarzają. Darczyńca ma czas do dziesiątego grudnia na przygotowanie takiej paczki. I ten dziesiąty i jedenasty grudnia to jest czas, kiedy darczyńcy w tym roku pojawiają się w magazynach w naszych rejonach. Następnie przewożą te paczki do wolontariusza, który z kolei przekaże je do odpowiednich rodzin.
Obserwujecie pewnie wiele reakcji po przekazaniu tych paczek. Jak one wyglądają? Czy są to emocje często pozytywne czy raczej te osoby są też zawstydzone, a może nawet przytłoczone taką sytuacją?
No właśnie co rodzina to jest inna reakcja. Oprócz pięknych reakcji, gdzie zazwyczaj dzieci potrafią okazywać tę radość i od nich idzie wyciągnąć jak najwięcej emocji, tak czasami zdarza się, że rodzina nie potrafi okazać żadnych emocji. Tak jak wspomniałaś, jest czasami zawstydzona tym, że ktoś aż w takiej formie im pomógł. Jednak po kilku dniach, nawet kilku godzinach, dostajemy telefon od rodziny czy wiadomość, kiedy te emocje już wszystkie opadną. Uświadamiają sobie wtedy, że ktoś zrobił tak wiele dla nich i ktoś przekazał im tak wiele. Wtedy, kiedy dochodzi do nich to dobro, które otrzymali, potrafią sobie gdzieś tam w głowie poukładać i podziękować.
Więc czasami te emocje są okazywane później. Jednak głównie to są ogromne łzy wzruszenia i to nie tylko ze strony rodziny. Są też oczywiście przy odbieraniu tych paczek wolontariusze i naprawdę często płyną łzy, jest pełno uśmiechu. To jest taka naprawdę duża dawka emocji i na samo wspomnienie o otwieraniu tych paczek, ja sama mam motyle w brzuchu i jednocześnie łzy w oczach. Obrazuję sobie, jak to wyglądało u tych wszystkich rodzin, u których byłam i są to niesamowite emocje. Mam nadzieję, że nie zostają one tylko w naszych sercach i naszych wolontariuszy, tylko, jestem pewna, na długie lata u tych rodzin. To jest cudowne, kiedy po kilku latach dostajemy informacje o sukcesach tych rodzin. Dziecko dostało się do jakiejś szkoły, czy że zrobili sobie remont w domu, a tak naprawdę my odwiedziliśmy ich, nie wiem, pięć lat temu.
Czy pamięta Pani może takie sytuacje, w których rodzina, czy właśnie te osoby zareagowały w tak bardzo piękny i emocjonalny sposób, że na samą myśl pojawiają się Pani od razu w głowie?
Wiesz co, ja mam dużo takich rodzin. W ogóle, kiedy myślę sobie o tym „weekendzie cudów”, czyli otwieraniu tych paczek, to ja mam często takie pojedyncze obrazy. Na przykład jedna Pani ściągała papier z kokardkami, bo stwierdziła, że dla niej to jest w ogóle tak cudowne, że ktoś tak pięknie spakował prezent. Czyli samo opakowanie wywołało u niej górę emocji, już nie wspominam o zawartości. Pamiętam ogromną radość dzieci, pamiętam zapłakane kobiety. To jest naprawdę taka dawka emocji, że zostaje na długie lata.
Czy w takim razie zdarzyło się, że ktoś był niezadowolony z otrzymanej paczki? Na przykład czy dana osoba bądź rodzina chciała jej wymiany lub zwrotu?
Ja osobiście nie spotkałam się z takim czymś, aby paczka była czymś, co nie spodobało się rodzinie. W moim odczuciu mamy to szczęście, że trafiamy na cudownych darczyńców i rzeczywiście przygotowują te paczki z sercem. I rzeczywiście według mnie, jeżeli chodzi o przygotowanie paczki przez darczyńcę, też jest duża rola wolontariusza. T on z nim rozmawia, tłumaczy mu, jak to powinno wyglądać. Jeżeli czasami jest problem z przygotowaniem czegoś, to wolontariusze też są w stanie gdzieś tam nakierować, gdzie mogą uzyskać jakieś dodatkowe wsparcie. Poproszą na przykład swoich przyjaciół, żeby coś dołożyli, żeby darczyńców do tej paczki było więcej. Ale żeby ta paczka spełniała trzy podstawowe potrzeby? Nie spotkałam się.
Na szczęście darczyńcy stoją u nas zawsze na wysokości zadania, a rodziny… My szukamy też ludzi nieroszczeniowych. Nie jakichś rodzin, które co do paczki mają jakieś ogromne potrzeby i ogromne wymagania. Więc moim zdaniem dla tych rodzin, które ja spotkałam na swojej drodze, samo to, że ktoś w ogóle chciałby coś im przekazać od siebie, to już jest czymś wyjątkowym. Bo to są przecież obce dla nich osoby.
To już ostatnie pytanie – w jaki sposób każdy z nas, może pomóc, biorąc udział w Szlachetnej Paczce? I jak to wygląda, jeśli na przykład nie mamy czasu na stworzenie takiej paczki?
Można też pomóc materialnie, wspierając stowarzyszenie. To wszystko jest na stronie Szlachetnej Paczki.
Jednak już samo udostępnienie informacji, porozmawianie o tym, spytanie czy ktoś by mógł wziąć na siebie taką odpowiedzialność bycia tym darczyńcą, to już jest bardzo dużo. Można dołączyć również do powstającej paczki. Wiem, że nie każdy ma czas i nie każdy ma chęć wzięcia odpowiedzialności za całą paczkę na siebie. Nadal można pomóc w zorganizowaniu paczki, bo szkoła gdzieś w pobliżu organizuje paczkę do jakiejś rodziny, bo ktoś ze znajomych organizuje i dorzucić cokolwiek od siebie. Wtedy na pewno paczka będzie jeszcze piękniejsza
Mimo iż cały proces zabiera sporo czasu, punkt kulminacyjny, zwany „weekendem cudów”, wynagradza ten włożony wysiłek. Warto pamiętać, że ze Szlachetnej Paczki czerpią nie tylko rodziny, ale także darczyńcy czy wolontariusze. To właśnie oni zyskują wiele dobra oraz inspiracji na swoje życiowe przeszkody, widząc, jak świetnie radzą sobie rodziny, które brały udział w Szlachetnej Paczce. Pamiętajmy, dobro działa w dwie strony!