Jak to zwykle bywa z cenionymi przez siebie pisarzami, w pewnym momencie przychodzi taka chwila, w której zaczynasz się zastanawiać, gdzie podział się ten geniusz, który przez cały czas tak podziwiałeś i dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na tak oczywiste kwestie. Remigiusz Mróz aktualnie zdecydowanie króluje na polskiej scenie powieści kryminalnych, niemniej jest również rozpoznawalny na zagranicznych rynkach. Wokół najnowszej książki pisarza Przepaść było ostatnio bardzo głośno. Zakazano bowiem promocji jej okładki w przestrzeni komunikacji miejskiej (podobno ze względu na obrazę uczuć religijnych). W tej recenzji skupię się jednak na innej niedawnej publikacji. Bowiem Ekstremista nie zachwycił czytelników – sprawdźmy dlaczego.
O Gerardzie Edlingu słów kilka
Ekstremista to trzecia część cyklu przedstawiającego życie i śledztwa Gerarda Edlinga – byłego prokuratora, a jednocześnie specjalisty od ludzkich zachowań. Na chwilę obecną do trylogii zmagań opolskiego prokuratora należą także: Behawiorysta i Iluzjonista, choć autor nie wyklucza dalszej kontynuacji cyklu. Dla zaniepokojonych – jednym spoiwem tych części jest historia życia Edlinga i jego znajomości z Gochą, dlatego bez obaw można sięgać po te pozycje w dowolnej kolejności.
W Behawioryście (o którym możecie usłyszeć tutaj -> meteor.amu.edu.pl) Edling zostaje przedstawiony jako człowiek, który podobno potrafi rozwiązać każdą sprawę. W przypadku Ekstremisty nikogo nie zdziwi, kiedy powiem, że i tym razem stanął na wysokości zadania. Niestety zostało to przedstawione zdecydowanie w zbyt sztuczny sposób, który nie pozwala dalej ufać w nieomylną wiedzę i intuicję bohatera. Remigiusz Mróz tym razem przedobrzył z konwencją powieści kryminalnej. Nie wykorzystał potencjału swojej historii, która mimo wszystko jest nietuzinkowa.
Ekstremista – Remigiusz Mróz
W tej części cyklu dowiadujemy się, że Edlinga uniewinniono i wypuszczono z więzienia. Wiedzie spokojne życie akademickiego wykładowcy z dala od prokuratorskich obowiązków. Sytuacja jednak szybko się zmienia, kiedy spotyka się ze znajomą dziennikarką, a tym samym była kochanką, Małgorzatą Rosą. Opowiada mu ona o prowadzonym przez siebie śledztwie. Gocha wpadła na trop znikających w niewyjaśnionych okolicznościach nastolatków, po których pozostają jedynie karty tarota i tajemniczy szyfr. Gerard początkowo uważa, że dziennikarka dostrzega poszlaki tam, gdzie ich nie ma. Szybko jednak zmienia zdanie, kiedy młody chłopak dokonuje samospalenia, a na stoliku przed Gerardem i Małgorzatą zostawia kartę tarota – kochanków.
Fabuła w tej powieści stoi na niesamowicie wysokim poziomie. Mróz ma talent do tworzenia nieszablonowych historii, co udowodnił już, konstruując Koncert Krwi, czy iluzjonistyczne zagadki w poprzednich dwóch częściach. Tym razem również nie zawiódł pod względem kreatywności, zawiódł jednak w jej wykorzystaniu. Ekstremista to naprawdę szybka akcja, która przeładowana jest nagłymi jej zwrotami. Mróz nie pozwala nacieszyć się fabułą, co chwilę nią zakręca, jakby samemu nie wiedząc, co chce osiągnąć. Czytając tę książkę, ma się wrażenie, że autor na siłę chce zaskakiwać i udowadniać czytelnikowi, że nie ma racji.
Edling nie taki jak zwykle
Ta wartkość akcji niemal nie pasuje do dwóch poprzednich części, w których główny bohater aż nadmiernie analizował różne wątki, zanim zaczął działać. Tutaj Gerard Edling jest bardzo impulsywny, wyciąga bardzo pochopne wnioski i działa bez zastanowienia. Mimo to autor dalej przedstawia go jako tego nieomylnego. Zdaje się mieć nadzieję, że czytelnik zapomni te wszystkie błędy i w końcowej scenie znowu uwierzy we wszechwiedzę głównego bohatera.
Postać Edlinga odbiega od tej przedstawianej w poprzednich częściach również pod innym względem. Aby rozwiązać zagadkę zniknięć i samobójstw nastolatków, były prokurator posługuję się analizą lingwistyczną. Nie jest on jednak biegłym z tej dziedziny, dlatego czytelnik przygląda się losom Gerarda, który pozbawiony jest swojej nieograniczonej wiedzy. W powieści ma to swoje plusy i minusy. Pozytywnym jest na pewno podkreślenie wagi analizy językowej, która również jest jedną z najważniejszych, choć niedocenianych, metod śledczych. Minusem jest jednak jej niekompatybilność z fabułą. Edling posiadając ograniczoną wiedzę z tego zakresu, koncentruje się jedynie na dwóch, trzech tropach językowych. W rzeczywistych warunkach śledczych to zdecydowanie za mało, aby podejmować tak gwałtowne działania i wysnuwać tak daleko idące wnioski.
Zakazana miłość – Gero i Gocha
Uczucie, jakie istnieje między Gerardem i Małgorzatą, przewija się przez wszystkie trzy części cyklu. Kiedy Edling był jeszcze prokuratorem w czasach PRL-u, łączył go z Rosą niezwykle namiętny romans. Ich niesamowita relacja musiała się jednak gwałtownie zakończyć po tym, jak Gerard dowiedział się, że Gocha jest jego przyrodnią siostrą. Jak jednak na dobry kryminał przystało, Mróz nie odpuścił tego wątku tak łatwo. Małgorzata nie była świadoma dlaczego Edling tak nagle zakończył ich znajomość, dlatego po latach tym usilniej próbuje się tego dowiedzieć.
Trzeba oddać, że opis ich perypetii jest umileniem fabuły, a nie obciążeniem, co często ma miejsce w tego typu powieściach. Błędem jednak był sposób, w jaki Mróz zakończył ich znajomość w Ekstremiście. Autor chcąc zachować sobie furtkę pn. „może będę chciał napisać kolejną część”, podał w wątpliwość to, czy faktycznie tych dwoje jest rodzeństwem. Zrobił to w takich karykaturalny i niepotrzebny sposób, że aż współczuję odkręcania tego w kreatywny sposób, jeżeli autor zdecyduje się na kolejną część.
Czy warto?
Obawiam się, że na to pytanie każdy będzie musiał znaleźć odpowiedź osobiście. Jeżeli jednak podobały wam się dwie pierwsze części historii Gerarda Edlinga, to raczej nie warto psuć sobie o nich wyobrażeń. Ekstremista to mimo wszystko kolejny popis pisarskich umiejętności Mroza. Język powieści, unikalność fabuły i zręczność w różnych dziedzinach tematycznych to dowód na mocno rozwinięty warsztat.
Problemem okazało się jednak przekombinowanie części stałych powieści. Przerysowane zakończenie wątku miłosnego, absurdalna sylwetka mordercy, która została wybrana na siłę, wybujałe motywy, którymi ten morderca się kierował. Minusem okazało się również wybiórcze potraktowanie tematów, które dotykała fabuła. Uwaga została zwrócona na nastoletnie problemy, które niezauważone, mogą doprowadzić do tragicznych skutków, ale głębsze nakreślenie tego tematu stało się mniej ważne od samej fabuły. Podkreślono wagę analizy lingwistycznej, ale w zupełnie fragmentaryczny sposób, który po prostu miał pasować do fabuły. Pojawiają się cytaty Dmowskiego, którymi posługiwał się morderca, ale również zostały potraktowane po macoszemu, bez głębszego wyjaśnienia, dlaczego są niezbędne dla fabuły.
Wreszcie absurdalnym, wręcz karykaturalnym i memicznym było wplecenie w treść powieści wyjaśnienia tytułu ekstremista. To było jak czerwone światło dla czytelnika, mówiące: „Zatrzymaj się! Właśnie dlatego tego mordercę Edling nazwał ekstremistą”. Sama konstrukcja powieści też nie była pociągająca, ponieważ była sztucznie przeciągana. Pierwszy podejrzany został ujęty mniej więcej w połowie powieści. W drugiej części powieści pojawiły się jeszcze cztery inne nazwiska, co do których Edling miał niebywałą pewność siebie wyłącznie, opierając się na nie więcej niż trzech, czterech poszlakach.
Ekstremista to powieść z olbrzymim potencjałem. Niestety Remigiusz Mróz
powinien wstrzymać się z jej publikacją i dopracować wątki, na które nie powinien był pozwolić, posiadając taki warsztat pisarski.